Forum www.klanecchi.fora.pl Strona Główna

Forum www.klanecchi.fora.pl Strona Główna -> Ecchi - recenzje -> Rosario to Vampire ( + Capu2 )

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Jak oceniasz to anime ?
1 - bardzo słabe
0%
 0%  [ 0 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
3
0%
 0%  [ 0 ]
4
0%
 0%  [ 0 ]
5
14%
 14%  [ 1 ]
6 - świetne !
85%
 85%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 7

Autor Wiadomość
Borytan
Borytan-Mod



Borytan-Mod
Dołączył: 28 Wrz 2009
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań


PostWysłany: Nie 15:19, 24 Sty 2010    Temat postu: Rosario to Vampire ( + Capu2 )



Uwaga, czytasz na własną odpowiedzialność. Tekst może zawierać opis elementów lub całości fabuły !

Rosario + Vampire

Rok wydania: 2008
Czas trwania: 13×24 min
Gatunki: Komedia, Romans, Ecchi, Fantasy



tanuki.pl napisał:
Dzionek zapowiadał się standardowo: słońce, płatki wiśni, nastolatki, krótkie spódniczki, pastelowe kolory… I nowa szkoła. Kierowca pustego autobusu, o nad wyraz diabolicznej aparycji i szatańskim błysku w oku, wydawał się najwyżej groteskowym towarzyszem, przywołującym z pamięci najmroczniejsze wizje rosyjskich pisarzy. Niczego nieświadomy uczniak, Tsukune Aono, spokojnie pędził w nieznane. Jakież było jego zdziwienie gdy dotarł na miejsce…

Totalny koniec świata i krajobraz rodem z tandetnych horrorów minionego wieku. Jak się później okazało, jednostką miary częstotliwości kursowania autobusów nie są minuty czy choćby godziny, lecz tygodnie… Zbity z tropu młodzieniaszek rusza w kierunku spodziewanego miejsca docelowego. Niestety, biedaczyna, niczego nie podejrzewając, zostaje znienacka brutalnie potrącony przez pojazd jednośladowy i białą bieliznę... Znaczy, właścicielkę białej bielizny, odznaczającą się kawaii aparycją i w dodatku będącą wampirzycą. Czas pokaże, że stanie się też oddaną przyjaciółką... Różowowłosa (czy coś w ten deseń) dzierlatka na imię ma Moka Akashiya i uwielbia smaczną krew, jak to leży w wampirzej naturze. Tsukune miał fart dostać się do ciekawej placówki, w dodatku w raczej podejrzanych okolicznościach, co zawdzięcza nad wyraz zaradnemu ojcu, nie zaś dobrym stopniom, których zresztą nie posiada. Przewrotny los spłatał naszemu przeciętnemu biedaczynie bezczelnego psikusa… No, chyba że w grę wchodzi jakaś bliżej nieokreślona forma determinizmu, bo może to jednak przeznaczenie.

Owa niecodzienna placówka jest „zwyczajną” szkołą dla wszelkiej maści potworów. Ażeby animę naszej „animy” nieco wyważyć, każdego z uczniów obowiązują surowe zasady (tak, nawet tu panuje model opresyjno­‑totalitarny, znany szaremu obywatelowi). Na terenie placówki nie można przeprowadzać transformacji i używać mocy charakterystycznych dla danego gatunku. Dozwoloną postacią jest forma człekokształtna i nic ponadto. Z kolei innym punktem obowiązującym wszystkich, na zasadzie moralności potworzej, jest nienawiść wobec ludzi: jeżeli na własne nieszczęście jakiś tu trafi, z życiem może się raz na zawsze pożegnać. To absolutnie niemożliwe, żeby na terenie szkoły znalazł się jakiś człowieczyna, choćby najdrobniejszy. Człowiek w azylu dla potworów to sprzeczność sama w sobie. Tsukune intelektualistą może i nie jest, za to przy jego szczęściu mógłby zbić nie lada fortunkę, grając choćby w pokera…. Powściągliwość w używaniu mocy jest dokładnie tym, czego nasz bohater potrzebuje i dzięki czemu może przetrwać w niecodziennym otoczeniu. Skromny bohater to dobry bohater, przynajmniej w socjalistycznym systemie… A kto powiedział, że potwory socjalizować się nie lubią?

W gruncie rzeczy prezentowane anime jest do bólu sztampowe, akcja wtłoczona jest w powtarzany niemal w każdym odcinku schemat w postaci prezentacji nowego bohatera/problemu i rozwiązania zawiązanego konfliktu poprzez transformację wampirzej bohaterki i wymierzenie megakopniaka podłej i skorumpowanej kreaturze bądź większej ich liczbie. Tytułowe rosario jest amuletem noszonym przez różowego stróża głównego bohatera. Nie zdziwi też nikogo, że amulet ten ma postać krzyża, a jego usunięcie z szyi naszej uroczej bohaterki zwalnia ze smyczy jej prawdziwą moc, jednego z najpotężniejszych potworów, jakim w lokalnej społeczności jest wampir. Dodać też wypada, że transformacja powoduje nie tylko przyrost mocy fizycznej czy magicznej… Zwiększa też wydolność płuc heroiny (tak, można jeszcze więcej wycisnąć), a także zmniejsza podatność na uszkodzenia kręgosłupa w przypadku nagłego upadku na tylne części ciała… Jednym słowem, poduszka powietrzna z każdej strony, mysz się nie przeciśnie. W finale odcinka zazwyczaj pojawia się jeden z dobrze znanych, uznawanych wręcz za „klasyczne”, potworów, nawet z mitycznym rodowodem, jak syreny, czarownice, wilkołaki, orki czy znani tylko Japończykom niecodzienni jegomoście… Każdy „boss” charakteryzuje się jakąś specjalnością, właściwą swojej koncepcji, ale w myśl sprawiedliwości demokratycznej i tak każdy z nich, niezależnie od zasług czy włożonego wysiłku w utrudnianie życia bohaterom, dostaje z półobrotu.

Anime jest dosyć standardową haremówką, z elementami magicznymi i napalonymi bohaterkami drugoplanowymi. Nie brakuje wątków szkolnych, z reguły zawiązują one akcję, której finał załatwia pani wampirzyca. Wspomniane zasady oczywiście nie działają poza terenem placówki… Więc nie braknie akcji w terenie. Zdarzają się też naginacze szkolnych zasad. Dodatkowo każdy odcinek wykańczany jest bezwzględną akcją pani wampir w niewinnej postaci, polegającą na bezpardonowym wyssaniu krwi z naszego herosa, który, czy tego chce, czy nie chce, ulega… A krew smaczna, bo ludzka, no i jak tu nie częstować urzekającej niewiasty? W dodatku dziewczyna ma anemię, nie wypada zachowywać się jak żyła… Na plus można zaliczyć całkiem sympatyczne bohaterki, należy jednak uprzedzić, że mogą niektórym wydawać się zbyt jednorodne w swoich kreacjach. Każda z żeńskiej obsady ma „na własność” jeden odcinek, gdzie się prezentuje, uwodzi, terroryzuje i zagraża życiu protagonisty, wszystko po to, by ostatecznie dołączyć do jego haremu. Z tego więc względu bohaterki pojawiające się najwcześniej mają największe szanse na zaprezentowanie swojej osoby, w przeciwieństwie do tych pojawiających się pod koniec. Czasem może nas napaść wrażenie, że co niektórym postaciom wypadałoby poświęcić nieco więcej uwagi, nawet jeśli mogą być z natury nieśmiałe. Nie trzeba od razu z tego powodu dyskryminować, w końcu nieśmiały też człowiek (czy potwór) i ma coś do powiedzenia (uwiedzenia)...

Jako wyróżnik serii można podać przeniesienie znanego schematu w niecodzienne otoczenie, czyli szkołę dla potworów: zawsze to jakaś wariacja na temat. Bohaterki mają kawaii sposób bycia, wydają się z ruchem feministycznym wiele wspólnego nie mieć i są z reguły oddane męskiemu szowiniście. Nierzadko wybawiają go z opresji i nie wnoszą pretensji, że powinno być odwrotnie, żyć nie umierać. Nie wątpię, że cześć męskiej widowni znajdzie w oglądaniu tegoż anime swoistą przyjemność i ukojenie, choćby był to zaledwie cień stylu życia króla Salomona. W tym przypadku przy doborze niewiast będzie zdecydowanie przeważało ujęcie jakościowe, w odróżnieniu od salomonowej ilości.

Animacja prezentuje się całkiem nieźle, ładne kolory, poprawnie narysowane postaci no i kawaii bohaterki (sukkub rządzi). Kreska raczej przyjemna dla oka, choć niektórych może razić kolorystyką. W tego typu serii to jednak raczej pożądana opcja. Tła są eleganckie i aż czasem szkoda, że nie wykorzystano ich w nieco ambitniejszej produkcji. Wrażenia wizualne są na tyle dobre, że można sięgnąć po to choćby dlatego, żeby sobie popatrzeć. Nie żebym tu jakieś stereotypy przemycał czy coś... Seria na pierwszy rzut oka zaciekawia oprawą wizualną właśnie. Jako ciekawostkę mogę wspomnieć całkiem realistyczne odwzorowanie notatek bohaterów, z lekcji bodaj matematyki, aż ciarki przechodzą na myśl, jak takie rzeczy przerażały niegdyś młodego człowieka…

Dźwięk jest zwyczajnie przeciętny, w uszy rzucają się melodie przy scenach kuszenia protagonisty, a poza tym nie ma jakichś specjalnych cudów. Czasem raczy nas jakieś karaoke w wydaniu roznegliżowanych i molestujących się wzajemnie bohaterek, co można przeżyć. Ogólna oprawa niczym nadzwyczajnym się nie wyróżnia, da się słuchać, to już coś jest. Opening jest przyjemny zarówno dla oka, jak i ucha. Ending od reszty nie odstaje, wizualnie nawet bardziej przypadł do gustu recenzentowi (czyżby to ten masochistyczny urok zdominowanego potwora, przewijający się gdzieś między wierszami?).

Plejada bohaterów jest dosyć różnorodna (jak na swoją klasę oczywiście), temperamenty niektórych bohaterek prowadzą do zażartych antagonizmów, ale zawsze sytuację łagodzi wspólny mianownik, którym jest słabość do naszego skromnego Tsukune. Niby nic nowego (cóż odkrywczego można wymyślić w instytucji haremu?), ale ogląda się dosyć przyjemnie. Anime okraszone jest sporą dawką humoru, są momenty całkiem zabawne i takie, które prawdopodobnie powinny być zabawne. W razie czego można, udając wariata, improwizować, że się nie ogląda wykazując zainteresowanie podejrzanymi, aktualnie wyświetlanymi na ekranie reklamami. Seria nie udaje czegoś, czym nie jest, a jest raptem „lekką” rozrywką i jak podejrzewam, jako taka narodziła się w głowach autorów. Jest zatem wolna od nieokiełznanych ambicji, jakie czasem można obserwować w różnego rodzaju hybrydach, w których nie wiadomo, o co chodzi. Tu jest wszystko jasne i jako tako schemat funkcjonuje. Jak ktoś nie ma ochoty na coś w tym stylu, skłania się ku tytułom rokującym większe nadzieje. A jeśli ktoś akurat odpoczywa intelektualnie i mentalnie, to może zechcieć nasycić oczy przy niskim obciążeniu szarych komórek, a wtedy voilà, danie podano.

Ciekawostką jest fakt, że seria ma doczekać się kontynuacji, zatem musiała się na tyle spodobać, że rzesza fanów pragnie ją dalej oglądać (albo autorzy po prostu z rozpędu zaplanowali). Specyfika gatunku nie daje specjalnych możliwości rozwoju fabuły, myślę jednak, że nikt też cudów się po niej nie będzie spodziewał. Serię można obejrzeć, pod warunkiem, że nie oczekujemy za wiele, a jedynie rozrywki. Ostrzegam też, że schematyczność może zniechęcić, polecam raczej zaprawionym w boju, zdesperowanym, wytrwałym albo ciekawym czy lubiącym ten charakterystyczny klimat.
Highlander, 3 września 2008



Rosario + Vampire Capu2

Rok wydania: 2008
Czas trwania: 13×24 min
Gatunki: Komedia, Romans, Ecchi, Fantasy



tanuki.pl napisał:
Jaka jest główna zasada tworzenia drugiej części jakiegoś filmu, gry komputerowej, czy też anime? Bierzemy wszystko to, co się ludziskom spodobało w części pierwszej (albo o czym twórcy myślą, że się spodobało), podnosimy to do kwadratu, dajemy nową fabułę, byleby niezbyt rewolucyjną, bo jeszcze dawni fani się przestraszą, dopieszczamy tło i grafikę, i voilà! Pozostaje już tylko liczyć mamonę, która po premierze tytułu powinna ruszyć wartką rzeką. Czyż to nie proste? Twórcy drugiego Rosario + Vampire udowodnili, że cholernie trudne.

Jak zapewne pamiętacie z poprzedniej części, Tsukune i spółka w ostatnim odcinku „zglanowali” szefa policji szkolnej Akademii Youkai. A tym samym Tsukune udowodnił wszem i wobec swoją „potworność”. Teraz, po paru miesiącach czekania, czas na ciąg dalszy historii… W stosunku do pierwszej serii nastąpiło kilka zmian, niestety wszystkie marne. Do galerii postaci dochodzi kilka nowych osób, w tym niejaka Kokoa. Kim jest, skąd się urwała i czemu z uporem maniaka dręczy i męczy Mokę, nie powiem, bo wtedy powiedziałbym za dużo i tym samym zabił jedyną ewentualną przyjemność płynącą z oglądania. Poza tym poznajemy lepiej kilka postaci, które w pierwszym sezonie załapały się tylko na parę odcinków. I znowu, niewielu z nich wyszło to na zdrowie. Taka Rubi, na przykład, występuje teraz w każdym odcinku, jako pracownica Akademii, a jej rola dziwnym trafem zawsze jest związana z perypetiami, które akurat spotykają bohaterów. I chociaż z punktu widzenia fabularnego jest ważna, jestem pewien, że zanim się dowiecie, dlaczego, połowę z was diabli wezmą, gdy usłyszycie z jej ust tekst „Ostatnio bardzo wiele się wydarzyło”. Mnie po prostu diabli brali, a ta gadka urosła do poziomu hasła Zespołu R z nieszczęsnych Pokémonów. Nie ma odcinka, żeby go nie było. Z nowinek warto jeszcze wspomnieć, że nietoperz, który dawniej pełnił funkcję narratora, w tym sezonie dochrapał się znacznie poważniejszej roli, a raz nawet przyjdzie mu zaliczyć potężnego kopa Moki. Poza tym poznamy nieco bliżej część nauczycielek, a także grono rodziców i krewnych naszych bohaterów. I tak oto można dojść do wniosku, że o ile pierwsze Rosario + Vampire, mimo swojej lekkości i dużej dawki humoru, upływało pod znakiem walki z systemem i rasizmem, o tyle sezon drugi to „konflikt pokoleń" i „robimy sobie jaja z publicystyki”.

Humor, bardzo duża zaleta pierwszego sezonu, mimo że skupiał się w większości na erotyce (w końcu to ecchi), miał jednak swoisty wdzięk i nieraz wywoływał salwy śmiechu. Tutaj wdzięk został w ilościach śladowych, erotyka jest dużo bardziej nachalna i rażąca (tak jakby porównać niemieckiego pornola: „Ja! Ja! Gut!”, z francuskim filmem erotycznym. Niby i w jednym, i drugim o to samo chodzi, ale jednak ogląda się inaczej). Logika działań bohaterów, choć dawniej nie była wysokich lotów, tutaj co odcinek stara się sobie w łeb strzelić, ale bidula trafia równie kiepsko, jak niejaki młody Werter (pozdrowienia dla licealistów!). Ogólnie schemat działań bohaterów głównych wygląda tak: Tsukune stara się zadowolić każdego, co marnie mu wychodzi. Mizore co i rusz stara się zaciągnąć Tsukunego albo do łóżka, albo przed ołtarz. Warto wspomnieć, że umiejscowienie łóżka jest jej raczej obojętne. Kurumu działa dość podobnie do Mizore, z tym, że narzuca się jakby troszkę mniej. Moka zachowuje się, jakby chciała, a nie mogła. Rubi nieomal zawsze rzuca swój osławiony tekst, a jej próba podrywu Tsukunego to szczyt głupoty. Kokoa to przykład maniaczki, która lubuje się w robieniu bliźniemu „kuku” i niszczeniu otoczenia. O dziwo wśród wszystkich tych postaci najracjonalniej zachowuje się Yukari. Może dlatego, że to cudowne dziecko?

Inna dawna zaleta serii, czyli walki, też straciły poziom. Nowych potworów jest mniej, praktycznie żaden nie zostaje jakoś szerzej opisany. Jaśniejszym punktem może być tu Kokoa, ale że nowym gatunkiem ona nie jest, za wiele w sumie tu nie wnosi. Boli fakt, że odmieniona Moka, choć zachowała charakterek, jest traktowana tylko jako maskotka i w części odcinków została dodana naprawdę na siłę, ot tak, żeby ładniej wyglądało. Jako że po wydarzeniach z pierwszej serii nikt poza najbliższymi przyjaciółmi Tsukunego, którzy wiedzą, że jest on człowiekiem, nie śmie kwestionować jego „potworności” (choć diabli wiedzą, kim on w końcu jest), znika pewne poczucie, hmm, niepewności? Wszystko słodkie i jakieś bezpłciowe takie.

Wypada mi jeszcze wspomnieć o nawiązaniach do innych serii anime, filmów i gier komputerowych. Ale to zwyczajowo pozostawię do odkrywania maniakom. Wtedy zainteresowani będą mogli czerpać pewną dodatkową przyjemności z seansu. Byłbym też zapomniał nadmienić o pewnym „genialnym” pomyśle twórców. Otóż postanowili oni dodać cenzurę w postaci pojawiającej się czasem plakietki ze znanym nam nietoperzem. Wszystko ładnie, pięknie, tyle tylko, że pojawia się ona tylko od czasu do czasu, sprawiając wrażenie, jakby jednego z grafików pod koniec sumienie zaczęło gryźć, że młodzież deprawuje i postanowił ocenzurować część ujęć. Tylko czemu jedynie niewielką część i to z reguły tych mniej smacznych? Gdzie tu sens i logika, pytam? Jak już robić, to porządnie, a nie tak na odwal się, żeby wyciągnąć od ludzi dodatkową kasę za zakup wersji, pożal się Boże, nieocenzurowanej…

Opening i ending w tej serii to dno i metr mułu. Nie rozumiem, jak można to było tak spaprać, zwłaszcza jeśli przypomnicie sobie ending z pierwszego sezonu, który był dla mnie dziełem sztuki. Zabawna muzyczka, która poprzednio często pojawiała się przy gagach, tu odeszła w niepamięć. Jedyną rzeczą, jakiej twórcom nie udało się spaprać, jest grafika. Tu różnic względem pierwszej serii nie stwierdziłem, nie licząc nieco zmienionej animacji przemiany Moki.

Mógłbym się jeszcze popastwić nad dziurami fabularnymi i innymi wadami tego koszmarka, ale jako fan pierwszej części zwyczajnie nie chcę tego robić. Ci z was, którzy oglądali część pierwszą (bez jej znajomości nie ma co podchodzić do drugiej) i mimo moich narzekań wciąż mają ochotę na drugi sezon, niech obejrzą mniej więcej 15 minut pierwszego odcinka. Będą tam mieli zawarte jakieś 90% atrakcji. Jeśli się wam spodoba, oglądajcie dalej. Jeśli nie, to wiejcie i nie psujcie sobie wspomnień pierwszej części.
Diablo, 23 lipca 2009



Odcinki :
[link widoczny dla zalogowanych]


Nie będę się rozpisywał bo nie ma po co :) To anime jest po prostu genialne i trzeba je obejrzeć :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Borytan dnia Pon 15:29, 25 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xjivu
Taki sobie fan



Taki sobie fan
Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Nie 15:24, 24 Sty 2010    Temat postu:

Faktycznie jest to genialne anime. Nie mogę się doczekać aż wyjdzie 3 sezon. Obecnie czytam mangę, która ma kilka ciekawych zmian.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Borytan
Borytan-Mod



Borytan-Mod
Dołączył: 28 Wrz 2009
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań


PostWysłany: Nie 15:35, 24 Sty 2010    Temat postu:

Pytanie czy 3 sezon wgl będzie :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xjivu
Taki sobie fan



Taki sobie fan
Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Nie 15:41, 24 Sty 2010    Temat postu:

Kiedyś czytałem, że miał się pojawić w październiku 2009.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Borytan
Borytan-Mod



Borytan-Mod
Dołączył: 28 Wrz 2009
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań


PostWysłany: Nie 15:44, 24 Sty 2010    Temat postu:

Bo miał. Były jednak problemy z cenzurą, i słuch ( a przynajmniej mój trop ) urywa się koło czerwca 2009...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asobu
Pierwsza Dama



Pierwsza Dama
Dołączył: 23 Sty 2010
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psychiatryka


PostWysłany: Nie 17:50, 24 Sty 2010    Temat postu:

No Anime jest genialne, tak i z tego powodu założyłam klan ^^

dla zainteresowanych zapraszam na mój profil kreski gdzie można znaleźć klan RtV i się zapisać ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dryna
V.I.P



V.I.P
Dołączył: 28 Wrz 2009
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 21:41, 28 Sty 2010    Temat postu:

Pytanko manga wychodzi ciągle czy jest to już zakończona seria ??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xjivu
Taki sobie fan



Taki sobie fan
Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 22:24, 28 Sty 2010    Temat postu:

Wychodzi 2 sezon mangi(przynajmniej po angielsku).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaDet
User



User
Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krotoszyn


PostWysłany: Pią 15:06, 29 Sty 2010    Temat postu:

Anime bardzo przyjemne ale nie podobała mi się ta bez silnośc głównego bohatera ale poza tym bardzo fajne Smile Smile Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xjivu
Taki sobie fan



Taki sobie fan
Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 15:25, 29 Sty 2010    Temat postu:

Bezsilny to on jest tylko w anime.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.klanecchi.fora.pl Strona Główna -> Ecchi - recenzje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin